5 sposobów na udane życie

Poznaj 5 skutecznych sposobów na udane życie, które każdy może zastosować aby poprawić lub nawet całkowicie zmienić swoje życie. Wszystkie te sposoby działają każdym wieku, stanie oraz sytuacji.

Blog

Artykuły

Porady

Podcast "Jak Lepiej Żyć" na temat 5 sposobów na udane życie

Opublikowany: 06.26.2023

autor: Krzysztof Ratyński

Z zawodu elektronik i lektor, z pasji filmowiec i dźwiękowiec, z natury nieśmiały i wiecznie rozdarty między sztuką a techniką. Dlatego stara się łączyć te dwie dziedziny, co nie zawsze jest łatwe. Na drodze rozwoju osobistego i pracy ze świadomością od 2013 roku. Uczył (i wciąż uczy) się od najlepszych jak Eckhart Tolle, Joe Dispenza, Jose Silva, Wim Hof czy Bruce Lipton.
Postaw mi kawę na buycoffee.to

Ten artykuł jest zapisem podcastu dostępnego TUTAJ.

5 sposobów na udane życie

jest oczywiście znacznie więcej niż 5, więc nie traktuj tych podanych dzisiaj jako jedynych. Na naszym kanale znajdziesz ich znacznie więcej, więc buszuj i korzystaj. Ja dzisiaj wybrałem 5 takich, które może nie są najprostsze ale gwarantują bardzo dobre efekty. I to efekty na całe życie, czyli długofalowe. A oczywiście im więcej naraz tych sposobów zastosujesz tym lepsze i bardziej spektakularne efekty uzyskasz. No to co? Jedziemy!

1. Inwestuj w siebie

Niby banalne i nudne ale sprawdzone w praktyce przez miliony ludzi. Oczywiści nie chodzi mi o inwestowanie w materialne dobra, czyli na przykład jakieś gadżety technologiczne, nieruchomości, akcje korporacji czy też zabawki dla dużych chłopców. To też ma swój urok i czasem nawet sens ale pamiętaj, że każdą rzecz materialną ktoś Ci może zabrać – ukraść – albo zepsuć. No ewentualnie opodatkować ale wychodzi na to samo 🙂 Ale jeśli zainwestujesz w swoją wiedzę oraz umiejętności to tego nikt nigdy nie będzie w stanie Ci zabrać. No…. może ewentualnie jeden niemiec i jeden anglik, czyli Alzheimer i Parkinson. Ale jak zastosujesz dwa inne sposoby z dzisiejszej listy to tych dwóch panów raczej nigdy Cię nie odwiedzi 😉

No dobrze, a o jakiego rodzaju wiedzy i umiejętnościach mówię? Właściwie to nie ma znaczenia. Poważnie! To znaczy ma o tyle, żeby się uczyć tego i trenować to, co Cię kręci, co Ci sprawia przyjemność albo co Ci się przyda w życiu – ale koniecznie z tym elementem radości. Jest więc to sprawa bardzo indywidualna i nie mogę powiedzieć: ucz się koronczarstwa albo dorożkarstwa bo tylko wtedy będziesz szczęśliwy. I to nie chodzi o to, że akurat mi wpadły do głowy zawody wymierające. Po prostu ucz się tego co Ci sprawia przyjemność ale niech to będzie co najmniej kilka rzeczy o dosyć szerokim spektrum rozrzutu. Dlaczego? Ano z co najmniej dwóch powodów:

Po pierwsze bo im więcej się nauczysz takich skrajnych skilów to tym szersze będziesz mieć horyzonty i tym więcej rzeczy będziesz móc robić w życiu. Jednocześnie poszerzając horyzonty zmniejszysz ilość swoich ograniczających przekonań, które są jednym z najsilniej blokujących nas w życiu czynników. I samo to już pozwoli Ci wzbogacić życie.

A po drugie z neurologicznego punktu widzenia im więcej się uczysz i doświadczasz tym lepiej rozwijasz swój mózg. Kiedyś naukowcy byli przekonani, że mózg rozwija się tylko u dzieci a potem już tylko się degraduje. Teraz wiemy, że nasz mózg jest niezwykłym narzędziem i posiada coś zwanego neuroplastycznością. Czyli, że w każdym wieku oraz stanie możemy sobie ten mózg rozwijać, udoskonalać i tworzyć nowe sieci neuronowe. Dlatego warto się uczyć całe życie nowych rzeczy aby mieć sprawny i doskonale rozwinięty mózg. Ale samo uczenie się nie wystarczy. Bo nauka taka teoretyczna owszem, inicjuje powstawanie nowych połączeń neuronowych w mózgu ale dopiero praktyczne wykorzystanie wiedzy, czyli umiejętności – te połączenia utrwalają i wzmacniają.

Na koniec jeszcze wspomnę, że warto się uczyć tak zwanych umiejętności miękkich. Inaczej zwanych kompetencjami społecznymi. Pomagają one lepiej zarządzać myślami, emocjami oraz zachowaniami – a to mocno wpływa na sukcesy w życiu tak zawodowym jak i osobistym. To też tworzy fajniejsze i bardziej zgrane społeczeństwo – a tego nam mocno brakuje 🙂

A skoro już wywołałem temat zarządzania myślami to pora na sposób drugi, czyli:

2. Kontroluj swoje myśli, emocje oraz zachowania!

No właśnie. Większość z nas tego nie robi i staje się niewolnikami myśli i emocji, co w konsekwencji prowadzi do niekontrolowanych zachowań. Bardzo wiele osób nawet nie potrafi nazwać swoich emocji, a co dopiero je kontrolować. Wiesz, że większość ludzi średnio generuje około 70000 myśli dziennie? A tylko 5-10% z tego jest świadoma. Cała reszta to automatyczne programy wgrane w nasz umysł przez całe życie. Co więcej te 90% myśli powtarzamy codziennie właściwie dokładnie tak samo. I najczęściej są to myśli negatywne. Cóż za wielka strata energii.

A ponieważ te nasze programy myślowe, czyli to jak jesteśmy uwarunkowani – inaczej mówiąc to w co wierzymy na swój temat, na temat innych oraz świata albo jakie mamy programy wierzące w to co inni o nas sądzą – wpływa na całe nasze życie. Na nasze wyniki, wydarzenia w naszym życiu, na sukcesy albo porażki, na relacje z innymi. No na wszystko. To właściwie dokładnie tak z jak efektem placebo tylko na znacznie szerszym polu. A tym polem jest nasze całe życie.

Efekt placebo powoduje, że po zażyciu fałszywej tabletki z cukrem faktycznie możemy wyzdrowieć jeśli tylko wierzymy, że zażywamy cudowny lek. Czyli dokładnie takie uwarunkowanie, to w co wierzymy wpływa na reakcję organizmu. Z myślami, emocjami i całym życiem jest tak samo. Ale ponieważ na ten temat opowiadam już szerzej w podcaście na temat kontrolowania myśli to odsyłam Cię do tamtego odcinka (link na górze i w opisie pod filmem), a ja przechodzę do kolejnego sposobu.

3. Spędzaj jak największej czasu z przyrodą lub najlepiej na jej łonie.

No właśnie. Ciekawe jaka była Twoja reakcja na ten punkt 🙂 A tymczasem jest to całkiem poważnie jeden z bardzo ważnych elementów udanego życia. I choć mądrzy ludzie i mądre ludy wiedzą to już od tysięcy lat to nasza zachodnia cywilizacja traktuje przyrodę jak skarbiec z surowcami. Albo jako kartę przetargową do robienia złotych interesów na ekologii, podczas gdy faktycznie mało komu na tej ekologii zależy. Technika też tutaj nie pomaga i odciąga ludzi od przyrody. Zwłaszcza tych najmłodszych, którym jednocześnie to najbardziej szkodzi.

Ale do meritum. Już w 1984 roku amerykański biolog, zoolog i socjobiolog opublikował wyniki swoich badań, które jasno pokazywały, że mamy w naszych genach zaprogramowaną więź z przyrodą. I bez obcowania z nią nasze samopoczucie, zdrowie oraz poczucie tożsamości drastycznie niszczeje. Jesteśmy z przyrodą powiązani i mocno uzależnieni – nie tylko w kontekście przetrwania ale również ogólnie pojętego dobrostanu.

Grecy wiedzieli to już pierdylion lat temu tworząc mitologię, a konkretnie mit o Anteuszu, który był niepokonany dopóki czuł pod stopami ziemię – to znaczy Gaję. Ale wystarczyło aby Herkules podniósł go nieco, oderwał od ziemi i biedak zasłabł i dał się udusić. A my na własne życzenie coraz bardziej się od tej ziemi i przyrody izolujemy. I to samo robimy naszym dzieciom.

Kiedy ostatni raz byłeś na spacerze w lesie? Kiedy siedziałaś sobie na łące słuchając śpiewu ptaków i czując aksamitny powiew wiatru we włosach? Czy Twoje dziecko może sobie swobodnie biegać po kałużach, wyciągać dżdżownice z ziemi albo babrać się w błocie? Czy może słyszy, że tak nie można, że to niehigieniczne albo że szkoda ubrania?

Ludzie przez większość swojego istnienia na naszej planecie mieli nieustanny kontakt z przyrodą i ziemią. Dopiero od bardzo niedawna zaczęliśmy się separować. I zobaczcie jak zgubny wpływ ma to na nas. Największa ilość depresji w historii, najwięcej zachorowań na nowotwory oraz choroby autoimmunologiczne – a przecież medycynę mamy rozwiniętą tak jak nigdy. Coś tutaj nie gra. I w dużej mierze jest za to odpowiedzialny właśnie brak kontaktu z przyrodą.

Ale żeby nie być gołosłownym to przytoczę kilka badań naukowych na ten temat. Na przykład w Amsterdamie przeprowadzono badania na grupie aż 345 tysięcy pacjentów, które wykazały, że Ci mieszkający dalej niż kilometr od terenów zielonych znacznie częściej chorują na choroby somatyczne, częściej mają nadwagę, częściej łapią infekcje dróg oddechowych no i częściej cierpią na depresję.

Inne badanie na uniwersytecie Rochester wykazało, że kontakt z naturą skutkuje wzrostem dobrego samopoczucia, podniesieniem sił witalnych oraz szybszą regeneracją organizmu. Szwedzccy i angielscy naukowcy potwierdzili, że osoby które aktywnie trenują wśród zieleni mają lepsze wyniki i niższy poziom stresu niż osoby, które spalają tyle samo kalorii na siłowni.

A takich badań jest cała masa. Tylko jakoś nie mogą się przebić do powszechnej świadomości. A szkoda. Bo tak podsumowując to przebywanie na łonie przyrody wzmaga działanie układu odpornościowego, reguluje tętno i ciśnienie krwi, uspokaja, obniża stres. Ktoś nawet zmierzył, że zaledwie 20 minut przebywania z zielenią zmniejsza poziom kortyzolu, czyli hormonu stresu aż o około 13 %. Co ciekawe są nawet badania pokazujące, że pacjenci w szpitalach, którzy za oknem mają drzewa zdrowieją szybciej niż Ci, którzy widzą zdobycze cywilizacji. I mógłbym tak wymieniać godzinami. Ale może po prostu zamiast wierzyć mnie czy naukowcom na słowo przetestujcie sami, jeśli jeszcze tego nie robicie i wyszarpcie w swoim grafiku przynajmniej kilka razy w tygodniu jakiś dłuższy kontakt z przyrodą. Pospacerujcie po lesie, parku, górach , nad morzem. Poprzytulajcie się do drzew – my z Gosią i Kubą, czyli naszym 4 latkiem uwielbiamy pojechać do puszczy niepołomickiej i tam przytulamy się do drzew. To takie kojące, uspokajające. Zabiera całą negatywną energię. Bardzo polecam.

W tym temacie jest jeszcze bardzo ciekawy temat uziemiania się, który mnie jako elektronika z wykształcenia mocno fascynuje. No ale to obszerny temat, więc może kiedyś poświecę temu odcinek. Teraz tylko powiem, że jeśli tylko możecie to chodźcie po ziemi boso lub zawsze chwilę poleżcie aby się uziemić.

Ok, no to pora na przedostatni dzisiaj sposób:

4. Trenuj wdzięczność!

Może się to wydawać głupie lub banalne ale potrafi czynić cuda. A na czym polega i dlaczego aż trzeba to trenować? Bo widzisz, większość z nas czuje wdzięczność tylko wtedy kiedy wydarzy się coś takiego naprawdę wyjątkowego. Coś dużego, spektakularnego i takiego łatwo zauważalnego. Wtedy ta wdzięczność faktycznie na chwilę się pojawia ale dosyć szybko znika. Mnóstwo ludzi w ogóle nie widzi w życiu niczego wartego wdzięczności, ale za to każdą negatywną pierdołę potrafią zauważyć i często powiększyć do rangi problemu. Nie wiem czy to tylko moja obserwacja ale zauważam jakoś ostatnio generalnie wiele osób z taką mocno roszczeniową postawą. Na szczęście sam prawie nie mam z nimi kontaktu ale w opowiadaniach znajomych pojawia się takich wątków coraz więcej. Głównie wśród znajomych, którzy są pracodawcami.

Ale wracając do głównego wątku to uczucie wdzięczności to jeden z bardzo ważnych kluczy do pięknego, spełnionego życia obfitującego w szczęście i… takie poczucie bezpieczeństwa, zadowolenie.

Dlatego bardzo fajnym sposobem na zrobienie sobie cudownego dnia… no i całego życia, jest właśnie trenowanie wdzięczności. Czyli po prostu skupianie się i wyszukiwanie wszystkich dupereli, za które możesz poczuć wdzięczność i które może nie są spektakularnymi sukcesami ale są jakąś drobną przyjemnością w Twoim życiu. Na przykład chwila relaksu przy kawie, soczku albo herbacie. Albo są w ogóle czymś co bierzesz za pewnik a wcale nie musi tak być. Czyli na przykład zdrowe ręce, nogi, dach nad głową albo praca. To również szeroki temat ale bardzo ważny, więc jeśli jeszcze nie znasz odcinka naszego podcastu o wdzięczności to bardzo, bardzo zachęcam do obejrzenia… lub bardziej posłuchania, bo wtedy jeszcze się nie pokazywałem 🙂 Dzisiaj to mój drugi raz, więc stres jeszcze jest ale mam nadzieję, że się rozkręcę i każdy kolejny odcinek będzie lepszy.

No dobra, to pora na ostatni i najważniejszy sposób, czyli:

5. Pokochanie siebie

Ale zanim zacznę o tym to bardzo szybko aby nie przynudzać chcę serdecznie podziękować wszystkim, którzy w podziękowaniu za to co tutaj z Gosią robimy postawili nam wirtualną kawę. To dla nas super motywacja aby dalej tworzyć dla Was. Wielkie dzięki również dla tych, którzy kupili nasz kurs pracy z centrami energetycznymi. Bardzo się cieszymy, że tak wam on pomaga i z tego co piszecie w mejlach to dzieją się często niesamowite rzeczy. Super!

Pracujemy teraz nad taką sesją bardzo głębokiego relaksu, wręcz hipnotycznego transu, która nie dość, że wyjątkowo skutecznie zlikwiduje stres i lęki to jeszcze poprzez afirmacje zaszczepi pozytywne zmiany tak myślenia jak i ograniczających przekonań. Pierwsze testy bardzo pozytywne, więc szykuje się taka mała petarda medytacyjna 🙂 Stay tuned, jak mówi Paweł Mediteusz, będziemy informować. A Pawła serdecznie pozdrawiam i dzięki za inspiracje oraz prawie codzienne motywujące rozmowy.

A teraz już wracam do tematu kochania siebie, bo to niby takie proste i banalne a w praktyce cholernie trudne. Okazuje się, że zdecydowana większość z nas wcale nie potrafi siebie kochać. Co więcej sporo osób nienawidzi siebie i kompletnie nie zdaje sobie z tego sprawy. A to niszczy życie bardziej niż rządy, otoczenie, toksyczni ludzie czy cokolwiek innego. Bo prawda jest taka, że choćbyśmy mieli i sto osób, które nas kochają to jeśli my sami siebie nie pokochamy to nasze życie i tak będzie szare i smutne bo nie będziemy potrafili ani skorzystać z miłości innych ludzi ani im jej dać ani przede wszystkim siebie docenić. Miłość jest podstawą naszego życia i tym dla serca czym dla płuc powietrze. Jeśli nie kochasz siebie to nie możesz oczekiwać, że świat albo ktoś inny pokocha Ciebie. Jeśli chcesz, żeby Twoje życie zmieniło się na lepsze, to niezależnie od sfery, którą chcesz poprawić, zawsze potrzebujesz zacząć od miłości do siebie.

Miłość do siebie – aloe taka prawdziwa, czysta i szlachetna – jest bazą wyjściową do naprawy wszystkiego. Bo jeśli nie kochasz siebie to również nie szanujesz siebie, nie dbasz o siebie, nie czujesz własnej wartości. Wtedy też obwiniasz siebie, krytykujesz, często masz poczucie wstydu, znacznie łatwiej zasiać w Tobie strach, brakuje Ci takiej dziecięcej radości życia. Która zresztą wynika właśnie z tego, że każde małe dziecko rodzi się z pełną miłością do siebie. W pełni akceptuje siebie, swój wygląd, niedoskonałości. Żadne małe dziecko nie mówi, że wygląda źle, że na coś nie zasługuje, że coś z nim jest nie tak. To my niestety programujemy dzieciom te wszystkie paskudne ograniczające przekonania, wstyd, kompleksy, niską samoocenę i tak dalej. Tym samym tworzymy świat pełen niepotrzebnego cierpienia, nieszczęścia i traum. Ale na szczęście da się inaczej. I nawet jeśli Twoje dzieciństwo obfitowało w traumatyczne wydarzenia, nosisz w sobie ogromny bagaż negatywnych doświadczeń, poblokowanych emocji czy … ograniczających przekonań – to na każdym etapie życia i w każdym wieku da się to zmienić. I to jest dobra wiadomość. Zła jest taka, że nie da się tego zrobić w tydzień ani nawet miesiąc. Wymaga to długiej i żmudnej pracy nad sobą. Ale skoro tutaj jesteś to zakładam,że masz już w sobie gotowość na zmiany – a to jest najważniejszy pierwszy krok.

O kolejnych dowiesz się z tego artykułu/odcinka, w którym dokładnie opisuję jak to jest z tą miłością do siebie oraz jak się jej nauczyć. I to na kilka praktycznych sposobów. Dodatkowo poznasz w nim też inne mechanizmy, które nas blokują oraz sprawdzone patenty na uwolnienie się z nich. Ten odcinek to właściwie taka gotowa recepta na udane życie. Powodzenia i wszystkiego dobrego.

Polecamy również…

0 komentarzy

Wyślij komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *